"Zbliża się uczta postna, a ja w sumie mam rybę. Może by coś przetestować, skoro już tak dawno nic nie robiliśmy...?", czyli tak to się zaczęło ;)
A Dauce Egre. Przepis pochodzi z "Utilis Coquinario", będącego zbiorem przepisów z XIV-wiecznej Anglii. Oryginał brzmi:
Składniki:
- około 0,5 kg ryby (wg przepisu lin, szczupak lub plamiak; wg opracowania, z którego korzystałam "dowolna ryba, jaką masz", może być i filet, i w całości, byle oczyszczona - my mieliśmy dorsza)
- 1 szklanka octu z czerwonego wina
- mała cebula
- około 1/3 szklanki cukru
- 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1/2 łyżeczki goździków
- 1 łyżeczka mielonego pieprzu kubeba
- oliwa z oliwek lub inny tłuszcz do smażenia
Ryby gotować w wodzie tak długo, aż będą dobre. Ja zasugerowałam się jakimś innym przepisem, który rozważałam do testowania i zrobiłam to w piekarniku, w naczyniu żaroodpornym z wodą. 180°C przez 18 minut. Po ugotowaniu rybę wyjąć i wysuszyć.
W międzyczasie w rondelku połączyć ocet z cukrem. Cukru dać tyle, żeby osiągnąć smak "słodko-kwaśny" ;) Dorzucić do tego posiekaną cebulę i przyprawy. Zagotować i gotować na wolnym ogniu aż cebula zmięknie.
Na patelni rozgrzać oliwę z oliwek i smażyć rybę aż będą miały lekko chrupiącą otoczkę. Przenieść ryby na talerz, nałożyć sos na wierzch i podawać.
Z moich przemyśleń:
- Całkiem niezłe danie, choć faktycznie mocno octowe. Może dałam nieco za mało cukru. Tak czy siak wszyscy jedli ;)
- W przepisie nie było słowa na ten temat, ale ja przed gotowaniem ryby lekko posoliłam. Późniejsze doświadczenia z rybnymi przepisami wskazują, że chyba nie jest to konieczne.
- Dorsz się nie nadaje. Po ugotowaniu porozpadał się i ciężko było go jeszcze potem obsmażyć, hehe.
A Dauce Egre. Przepis pochodzi z "Utilis Coquinario", będącego zbiorem przepisów z XIV-wiecznej Anglii. Oryginał brzmi:
17. A dauce egre. Tak luces or tenches or fresch haddok, & seth hem & frye hem in oyle doliue. & þan tak vynegre & þe thridde part sugre & onyounnes smal myced, & boyle alle togedere, & maces & clowes & quybibes. & ley þe fisch in disches & hyld þe sew aboue & serue it forth.
Składniki:
- około 0,5 kg ryby (wg przepisu lin, szczupak lub plamiak; wg opracowania, z którego korzystałam "dowolna ryba, jaką masz", może być i filet, i w całości, byle oczyszczona - my mieliśmy dorsza)
- 1 szklanka octu z czerwonego wina
- mała cebula
- około 1/3 szklanki cukru
- 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1/2 łyżeczki goździków
- 1 łyżeczka mielonego pieprzu kubeba
- oliwa z oliwek lub inny tłuszcz do smażenia
Ryby gotować w wodzie tak długo, aż będą dobre. Ja zasugerowałam się jakimś innym przepisem, który rozważałam do testowania i zrobiłam to w piekarniku, w naczyniu żaroodpornym z wodą. 180°C przez 18 minut. Po ugotowaniu rybę wyjąć i wysuszyć.
W międzyczasie w rondelku połączyć ocet z cukrem. Cukru dać tyle, żeby osiągnąć smak "słodko-kwaśny" ;) Dorzucić do tego posiekaną cebulę i przyprawy. Zagotować i gotować na wolnym ogniu aż cebula zmięknie.
Na patelni rozgrzać oliwę z oliwek i smażyć rybę aż będą miały lekko chrupiącą otoczkę. Przenieść ryby na talerz, nałożyć sos na wierzch i podawać.
Z moich przemyśleń:
- Całkiem niezłe danie, choć faktycznie mocno octowe. Może dałam nieco za mało cukru. Tak czy siak wszyscy jedli ;)
- W przepisie nie było słowa na ten temat, ale ja przed gotowaniem ryby lekko posoliłam. Późniejsze doświadczenia z rybnymi przepisami wskazują, że chyba nie jest to konieczne.
- Dorsz się nie nadaje. Po ugotowaniu porozpadał się i ciężko było go jeszcze potem obsmażyć, hehe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz