sobota, 5 stycznia 2013

Kandyzowany chrzan po raz drugi

Spróbowaliśmy przepisu po raz kolejny. Na wszelki wypadek kupiliśmy znacznie mniej chrzanu ;)
Obrany i pokrojony chrzan gotowaliśmy w osolonej wodzie 3 razy: raz 15 minut w wodzie posolonej jak do ziemniaków i 2 razy po 10 minut w wodzie posolonej jak do makaronu (czyli mniej więcej dwa razy mniej soli niż za pierwszym razem).
Chrzan odłożyliśmy na bok i zagotowaliśmy wodę z cukrem (w proporcjach jak ostatnio, czyli 1:2). Dodaliśmy chrzan i gotowaliśmy go na małym ogniu ciągle mieszając.
Tajemnica cukru tworzącego nitki również została rozwiązana :p Obok garnka z gotującym się w cukrze chrzanem należy postawić sobie garnek z zimną wodą. Po osiągnięciu odpowiedniej temperatury cukier skapując z łyżki do zimnej wody nie będzie się po prostu rozpuszczał, ale zacznie się "ciągnąć", tworząc jakby nitki wgłąb wody. Nam zajęło to około 7-8 minut.
Po wyjęciu chrzanu z cukru pozwoliliśmy mu obeschnąć trochę na sitku, po czym obtoczyliśmy go w cukrze.


Efekt znacznie bardziej zadowalający niż poprzednim razem. Co prawda chrzan nadal jest lekko gorzki, ale w sposób znośny i nie pozostawiający posmaku w ustach na resztę dnia. Myślę, że możemy polecić wszystkim, którzy chcieliby spróbować czegoś naprawdę zupełnie innego :P

Tym razem wspieraliśmy się przepisem opisanym TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz